Od miłości do nienawiści tylko jeden krok. Co musiałby zrobić Twój partner, byś go znienawidziła? Na hasło „związek” pierwsze skojarzenia, jakie się nasuwają, to „miłość, namiętność, przywiązanie, intymność, fascynacja”. Rzadko kiedy utożsamiamy związek z cierpieniem, bólem czy rozczarowaniem. Tymczasem od miłości do nienawiści tylko jeden krok. Zakochanym nierzadko towarzyszą również bardzo negatywne emocje. Co takiego musiałby zrobić Twój facet, byś go znienawidziła? To pytanie zadałyśmy kilku dziewczynom. Ty również odpowiedz sobie na nie szczerze, a potem przeczytaj ich wypowiedzi. Nie chciał zerwać kontaktu z byłą dziewczyną - Początkowo mój związek wydawał mi się idealny. Jacek troszczył się o mnie i okazywał, że bardzo mu zależy. Z czasem jednak pojęłam, że tak naprawdę żyjemy w trójkącie: ja, on i jego była. Nie potrafił urwać z nią kontaktu. Dzwonili do siebie, pisali ze sobą na Facebooku, on był w stanie rzucić wszystko i biec jej z pomocą, gdy o to poprosiła. Wielokrotnie błagałam go, żeby przemyślał sobie, kto jest dla niego priorytetem. Zbywał mnie i się śmiał, żebym nie była zazdrosna. Nie rozumiał, że każda ich rozmowa to była dla mnie udręka. W końcu dałam mu ultimatum. Ja albo ona. Powiedział wtedy, że takie zagrywki są słabe i że on nie przekreśli ich przyjaźni przez moje widzimisię. No więc zerwałam. Po co być w związku, w którym była dziewczyna jest ważniejsza od obecnej? – tłumaczy Zosia. Przestał się starać - Nie wiem czemu facet sądzi, że jak już jest w związku od kilku lat, to nie musi się starać o swoją kobietę. Mój były wychodził właśnie z takiego założenia. Dlatego jest moim byłym. Kiedy jeszcze byliśmy razem potrafił np. przyjechać do mnie i bez przywitania chwycić pilota lub laptop. Siadał na kanapie i przeglądał allegro lub włączał mecz, a dopiero po chwili przypominał sobie, że nawet się ze mną nie przywitał. Nie dostawałam też od niego kwiatów na Walentynki czy Dzień Kobiet. Nie prawił mi komplementów. Na co mi taki facet? Kiedy z nim zrywałam, nie rozumiał, o co mi chodzi. Nawał mnie królewną i histeryczką. A ja wiem, że zasługuję na kogoś, kto będzie mnie doceniał – wyjaśnia Agata. Uderzył mnie - Nigdy nie sądziłam, że zwiążę się z kimś, kto będzie w stanie podnieść na mnie rękę. Takie związki kojarzyły mi się zawsze z patologią, a kobiety, które dobrowolnie żyły ze swoimi oprawcami, uważałam za idiotki. No i nieświadomie stałam się jedną z nich. Chłopak uderzył mnie pierwszy raz po trzech latach związku. Może dlatego od razu od niego nie odeszłam. Było mi po prostu szkoda tych wszystkich szczęśliwych lat, które razem przeżyliśmy. Tego dnia, kiedy mnie pobił, strasznie się pokłóciliśmy. Byłam zazdrosna o jego koleżankę z pracy i powiedziałam kilka słów za dużo. Zaczęliśmy się szarpać, a w rezultacie uderzył mnie w twarz i to kilka razy. Chyba sam był w szoku po tym, co się stało, więc natychmiast zaczął przepraszać i przykładać lód do moich policzków. Wybaczyłam mu, co oczywiście było błędem, bo potem takie „bójki” zdarzały się już regularnie. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam go tak szczerze nienawidzić. Teraz już nie jesteśmy razem i nadal jedyne, co do niego czuję, to nienawiść. Po miłości nie ma już ani śladu – mówi Julia. Gnębił mnie psychicznie - Zaryzykuję stwierdzenie, że czasami psychiczna przemoc jest dużo gorsza od tej fizycznej. Dużo trudniej zerwać taką toksyczną relację. Mnie udało się to dopiero dwa miesiące temu. Mój związek trwał w sumie półtora roku. Przez cały ten czas słyszałam od „ukochanego”, że jestem nic niewarta. Wyzywał mnie od grubasów, choć przy wzrośnie 170 cm ważę 59 kg. Uważał, że nie mam gustu i że jestem głupia. Wmawiał mi, że do niczego w życiu nie dojdę bez jego pomocy. I że nikt poza nim nie zwróci na mnie uwagi, bo jestem brzydulą. Trudno w to uwierzyć, ale przyznawałam mu w duchu rację. W dodatku uważałam, że jestem prawdziwą szczęściarą, że ktoś tak wspaniały jak on, chce ze mną być. Dopiero przyjaciółka pomogła mi przejrzeć na oczy i odejść od tego tyrana. Teraz szczerze go nienawidzę. Jak można być tak podłym dla kobiety, którą rzekomo się kocha? – zastanawia się Karolina. Jest synusiem mamusi - Od 5 lat jestem żoną człowieka, którego szczerze nienawidzę. Nie rozwiodę się z nim tylko dlatego, że mamy 3-letnią córeczkę i nie chcę, żeby mała chowała się bez ojca. Zresztą on jest dobrym tatą. Kiepskim jest jedynie mężem, a wszystkiemu winna jest jego matka. Ta kobieta zniszczyła nasz związek, bo ciągle się do wszystkiego wtrąca. Jej zdaniem źle gotuję, źle sprzątam, źle wychowuję dziecko. Nastawia męża przeciwko mnie, a on zawsze staje po jej stronie. Nawet kiedy robiliśmy remont, konsultował kolor ścian w sypialni z nią, a nie ze mną. Nienawidzę teściowej i szczerze nie znoszę mojego męża. Zaczekam, aż córka skończy 18 lat, a potem od niego odejdę – mówi Jola. Ciągle oglądał się za innymi - Mój chłopak mnie kochał. Mnie i wszystkie inne kobiety. Do płci żeńskiej miał niesamowitą słabość i oglądał się za wszystkimi spódniczkami, jakie tylko pojawiały się w polu widzenia. Często też je komentował, zwłaszcza wtedy, gdy byłam tuż obok. Cmokał z zachwytem nad jakąś nieznajomą i mówił mi: „Też powinnaś nosić takie kuse spódniczki, kochanie” albo: „Może zapiszesz się na siłownię, żeby mieć takie ponętne pośladki jak tamta pani?”. Płakałam, tłumaczyłam mu, że to mnie rani i faktycznie na jakieś dwa tygodnie był spokój. A potem znowu to samo. Cmokanie, ochy, achy i inne zachwyty. Czara goryczy przelała się, kiedy przypadkiem zobaczyłam, że SMS-uje z kilkoma kobietami, a z dwoma wysyła sobie nawet rozbierane zdjęcia. Zerwałam z tym palantem i teraz mam święty spokój – wyjaśnia Marta. A w jakie sposób Ciebie najbardziej zranił partner? Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Jak zwrócić mężowi? Nie chcę żyć dłużej z mężem wskazówek co robić; Nienawidzę jej męża. Co zrobić, jeśli nie było nienawiść do męża? Jak sprawić, by jej mąż zazdrosny? Mąż mnie nie rozumie. Jak znaleźć wzajemnego zrozumienia ze swoim mężem? Sposoby na pozbycie się strachu przed byłym mężem; Jak powrócić doO podjęcie tego tematu zostałam poproszona już pierwszego dnia istnienia bloga. Pytanie jest przewrotne, bo zawiera w sobie tak naprawdę kilka pytań: Jak mam żyć z bałaganiarzem, żeby mnie któregoś dnia szlag nie trafił? Jak na bałaganiarza jednego wpłynąć, by przestał robić wokół siebie po prostu syf? Jak wpłynąć na męża, żeby pomagał mi w sprzątaniu? Postanowiłam przygotować się do tematu bardziej naukowo i przeprowadziłam wcześniej trochę wywiadów zarówno po stronie wenusowej, jak i marsowej. W pierwszej kolejności przypomnijmy sobie czym jest bałagan: Bałagan, to nie jest nie sprzątanie. To wynik niekończenia pewnych procesów. Brudny talerz lub szklanka, gdzieś na stole lub szafce to niedokończony proces spożywania posiłku. Zabrakło bowiem ostatniego czyli wyniesienia naczyń do kuchni i wsadzenia ich do zmywarki. Dalej rozpocząłby się proces sprzątania. Włączenie zmywarki, wyjęcie naczyń i schowanie ich do szafek lub zmycie naczyń ręcznie, wytarcie i schowanie do szafki. Pozostawione brudne ubrania gdzieś w łazience i porzucony ręcznik na podłodze, to niedokończony proces kąpania się. Zabrakło ostatniego, czyli wsadzenia ciuchów do kosza i powieszenia ręcznika na wieszaku, żeby miał szanse wyschnąć. Nie ma tu jeszcze mowy o sprzątaniu. Bałagan, to nieodkładanie rzeczy na miejsce – czyli niekończenie procesu korzystania z jakiejś rzeczy. Zajmijmy się zatem najpierw tym pierwszym aspektem, czyli robieniem przez męża bałaganu. Jak zaangażować innych domowników, w tym rzecz jasna męża, mam już zaplanowane na wpis dotyczący podziału obowiązków jeszcze w tym miesiącu. Przypominam, że to temat zamówiony – nie mam nic do mężów J, więcej nie uważam osobiście, że są oni jedynymi sprawcami bałaganu – kobiety potrafią dać w tej dziedzinie niezły popis. Z moich wywiadów wyłuskałam trzy najczęstsze typy bałaganiarzy, których można zidentyfikować po używanych zwrotach: „Przecież jest czysto” czyli nie zauważa bałaganu, a skarpetki w jakiś magiczny sposób teleportują się z miejsca, w którym je zostawił do kosza na brudną bieliznę, pralki a potem do szafki z czystymi rzeczami. „Ale o co Ci chodzi?” czyli nie identyfikuje bałaganu tak jak Ty. Dla niego rzeczy nie na swoim miejscu, to nie bałagan. Przecież jak ma wszystko na widoku, to łatwiej mu coś znaleźć, wie co ma itp. „Co Ci to przeszkadza?” czyli sama robisz bałagan, a jego się czepiasz. Zastanów się chwilkę, czy ten bałagan o który suszysz mu głowę przeszkadza Ci zawsze, czy tylko wtedy gdy masz zryw do sprzątania? Ciekawa jestem, z którym typem masz do czynienia? Spokojnie nawet jeżeli masz do czynienia nawet z mutantem, którego zaliczyłabyś to każdego typu, jest uniwersalny sposób by z nim nadal szczęśliwie żyć 🙂 Po pierwsze zastanów się, czy Twój mąż – wybranek Twojego serca, ten przystojniak, przy którym budzisz się każdego dnia i masz zamiar spędzić z nim resztę życia, nie był czasem bałaganiarzem od zawsze? Może endorfinowa fala tsunami już nie jest taka rwąca i teraz zaczyna Ci to przeszkadzać? Jeżeli akceptowałaś jego bałaganiarstwo na początku – to wybacz, on się nie domyśli o co Ci teraz chodzi. Jeżeli Twój mąż stał się bałaganiarzem, to uczyń również ten wysiłek i zastanów się na spokojnie dlaczego tak się mogło stać? Może to Ty wzięłaś od początku na siebie obowiązek sprzątania? „Kochanie zostaw ja odniosę” – czytaj taka jestem perfekcyjna pani domu. A może powód jest gdzie indziej – może zmienił np. pracę na bardziej angażującą i nie odnajduje się jeszcze w nowych obowiązkach, co może odbijać się na funkcjonowaniu w domu. Chcę, żebyś się nad tym zastanowiła, nie po to by znaleźć mu wymówkę lecz po to by Twoja głowa otworzyła się na to co powinno nastąpić dalej… Rozmowa Moim zdaniem można nią osiągnąć wszystko. Ważne tylko aby była ona odpowiednio przeprowadzona. Musisz mieć otwartą głowę. Zacznij ją gdy bliskie Ci będzie stwierdzenie, że On ma prawo bałaganić, a Ty masz prawo mówić o Tym, że Ci to przeszkadza, a żyjąc razem pod jednym dachem muszą być szanowane prawa wszystkich w jednakowym stopniu. Jak wynika z moich wywiadów. Mężczyźni najczęściej nie wiedzą, że to co robią (czyli ten nieidentyfikowany przez nich bałagan) przeszkadza ich partnerkom. Nie trafiłam na takiego faceta, który z pełną premedytacją stwierdziłby, że robi bałagan, by zrobić swojej żonie na złość, albo że kręci go widok styranej sprzątaniem partnerki z obowiązkowym fochem na twarzy. Twój mąż z pewnością też tak nie ma – przecież to bez sensu. Przecież Cię kocha i chce żebyś była szczęśliwa. Recepta jest prosta – powiedz co Cię uszczęśliwia. Teraz przepis: Przygotuj się do rozmowy. Możesz sobie wylistować co Ci przeszkadza. Rób tą listę przez kilka dni, tygodni w zależności od skali problemu. Oswój się z nią, żeby samo jej czytanie nie wprowadzało Cię nerwowy nastrój. Umów się z mężem na rozmowę. Nie wywalaj listy żali, gdy on jest czymś zajęty lub wrócił nabuzowany z pracy. Przygotuj go do tematu rozmowy i powiedz dlaczego Ci na tym zależy. Porozmawiajcie spokojnie i szczerze. Powiedz jak się czujesz z daną sytuacją, wylistuj te wkurzające rzeczy i powiedz jakich zmian oczekujesz. Umówcie się na zmiany. Pamiętaj, ten facet Cię kocha i chce żebyś była szczęśliwa (świadomie piszę to drugi raz) Te pierdoły, które sprawiają że możesz czuć się sfrustrowana, zła, zawiedziona mogą być naprawdę łatwe do wyeliminowania. Oczywiście możesz spróbować metod jak z dzieckiem, które opisywałam we wpisie: Jak nauczyć trzylatka sprzątać w swoim pokoju i po uprzednim ostrzeżeniu wyrzucić np. skarpetki, które nie są na miejscu do śmieci. Nie zapominaj jednak, że masz do czynienia z dorosłym człowiekiem, który traktowany jak dziecko może zacząć się tak właśnie zachowywać lub czuć się z tym po prostu źle. Gdy już przeprowadzisz tą szczerą rozmowę – zastanówcie się co możecie ulepszyć w swoim domu, żeby łatwiej było zachowywać porządek. Pamiętasz mój fragment wpisy, gdzie pisałam o tym jak rozprawiłam się z ubraniami, które lądowały na koszu na pranie, a nie w środku? Po prostu koszt stoi otwarty… i działa. On wrzuca ubrania, gdzie trzeba – ja robię pranie bardziej regularnie. To wymagało pewnego kompromisu – bo ja nie za bardzo lubię gdy koszt jest otwarty, ale cel został osiągnięty. Nie denerwuje mnie otwarty kosz – po prostu mi się nie podoba, ale zamknięty koszt ze stertą ciuchów na nim doprowadzał mnie do szału. Powodzenia i trzymam kciuki. Jeżeli potrzebujesz wparcia w przygotowaniu się do tej rozmowy możesz do mnie napisać architektporzadku@ Jeżeli chcesz podzielić się swoim sposobem który sprawdził się w Twoim związku, zostaw go w komentarzu poniżej – pomożesz w ten sposób Kobiecie, która musi poradzić sobie z takim problemem.
Unikanie, wycofanie, izolacja. Zacznij żyć życiem, którego pragniesz, dzięki technikom terapii TBT - Daniel F. Gros, w empik.com: 59,90 zł. Przeczytaj recenzjęŻYCIE ZŁUDNYMI 30 lat i żyje złudnymi marzeniami. Co mogę napisać o sobie? Jestem mężatką, mam dzieci i od szmat czasu Przyjaciela od serca. Dlaczego dodałam Przyjaciela OD SERCA? Bo wlasnie o Nim chciałam Wam opowiedzieć. To kawaler 5lat starszy ode mnie, który non stop pracuje. Dlaczego nie ma kobiety? Nie mam pojęcia wiem tylko, że jest introwertykiem i czuje się wyjątkowa, że wpuścił mnie do swojego życia mimo mojego statusu i bagażu. Znamy się odkąd pamiętam. Nie spotykamy się na codzień bo mieszkamy w dwóch różnych miastach. Każdy ma swoje życie a jedyne co nas łączy to rozmowy na komunikatorze. Oczywiście raz po raz spotykaliśmy się na pogaduchy..ale przyjaźń damsko męska nie istnieje kiedy pojawia się tzw chemia. Przeżyliśmy romans (oszalalam na Jego punkcie do takiego stopnia, że do dnia dzisiejszego jest dla mnie ponad to) ale wróciliśmy do przyjaźni. Czy po romansie można nadal się przyjaznic? Nie sądzę bo stał się dla mnie kimś ważnym mimo tego, że nie mogę z nim być. Mimo wszystko nie potrafię z Nim zakonczyc znajomości, choć nie raz próbowałam ale czułam, że brakuje mi tlenu, że straciłam kogoś bliskiego. Mąż o niczym nie wie. Czy mogę z tym żyć? I patrzeć w lustro? Tak. Bo moje małżeństwo jest jak bańka mydlana, która pęka codziennie. Mąż jest bardzo pracowity dziećmi zajmuje się jak może ale strasznie różnimy się od siebie. Mówi, że mnie kocha i mu zależy ale brakuje mi tego co posiada Oskar (mój przyjaciel) to bogate wnętrze, podejście do życia i niektórych spraw, to jak traktuje kobietę. Mąż mnie kilka razy w życiu zawiódł do takiego stopnia, że nie ufam mu i raczej w ogień za mną by nie wskoczył. Przy klotniach potrafił we mnie rzucić tym co miał pod ręką, rozwalił mi telefon niejednokrotnie tylko dlatego, że nie chciałam podać mu hasła. A na imprezach rodzinnych robił ze mnie najgorszego wroga. Dlaczego olalam te sprawy i pozwoliłam się tak traktować? Bo nie jestem osobą która przekreśla wszystko od tak. Choć ciągle zastanawiam się dlaczego jestem z mężem? Może dlatego, że mam dwójkę dzieci z nim które mają dopiero po 8lat oboje pracujemy i mieszkamy na wynajmie. Niejednokrotnie myślałam jakby to było gdybym sama zamieszkała z młodymi ale od razu pojawiają się w głowie schody. Pracuje na 2 zmiany czy mąż będzie taki wyrozumiały i mi pomoże przy dzieciach? A może będzie próbował mi ich odebrać? Nie wiem do czego jeszcze jest zdolny. Nie chce z siebie robić ofiary ale nie raz mówiłam mu, że kiedyś odejdę A on powtarzał że mogę dziś ale bez dzieci. Nawet nie chodzi o Oskara bo On nie namawia mnie do odejścia mu zależy na tym, żeby było mi dobrze i żebym była szczęśliwa. I ciągle powtarza, że to musi być wylacznie mój wybór. Dlaczego nie możemy być razem? Bo jestem mężatką, to fakt. Zawsze myślałam, że jestem silna osoba która nie pozwoli się tak traktować zawsze innym daje dobre rady i jestem z tego dumna dlaczego nie mogę poradzić sobie z własnym życiem? Może dlatego, że mąż podcina mi skrzydła na każdym kroku. Przykładem może być prawko. Z czego jestem dumna! Kiedy zdawałam prawko i chciałam zrezygnować to mąż powiedział zrezygnuj..a Oskar mówił walcz! Umówiłam się specjalnie na egzamin w Oskara urodziny i wiecie co? Zdałam!!! Rok później oboje świętowaliśmy razem. A mąż? Nawet tego nie zauważył jaka byłam happy z tego powodu. Ktoś może pomyśleć ale jesteś wyrafinowana tak może jestem. Ale cieszę się, że mam za sobą taka osobę która wierzy we mnie i jak trzeba to kopnie w tylek kiedy potrzeba. I nie mam pojęcia co zrobię na razie żyje z mężem choć codziennie zastanawiam się czy go kocham czy bardziej nienawidzę. Dlaczego mu nie powiem co siedzi w mojej głowie? Bo kiedy chciałam gadać poważnie on mówił że wymyślam. Myślę, że on boi się zmian bo mu tak wygodnie. Żona ogarnie dzieci dom zrobi obiad pranie a to że żyjemy jak kot i pies to do tego można się przyzwyczaić. Tylko mąż nie zdaje sobie sprawy z tego, że młodość przemija. I obawiam się tego, że jak dzieci podrosna to On sam stwierdzi, że odchodzi A ja będę miała do siebie wielki żal , że zdawałam sobie sprawę z tego wcześniej i nic z tym nie zrobiłam. Zły chłopiec, którego nienawidzę, kocha mnie Rozdział 53-54 25 sierpnia 2022 r. 26 października 2020 r. by Hamid Ali Czytaj Rozdział 53-54 powieści Zły chłopiec, którego nienawidzę, mnie kocha darmowe online.